Zamkowe legendy cz.4

20 maja, 2024 Admin Blog na Uboczu

Maćko Borkowic z Olsztyna

Maćko Borkowic

Maćko Borkowic

Prawie każde zamczysko ma swojego upiora, który straszy turystów naruszających jego włości. Pojawia się taki upiór i w Olsztynie, a jest to osobnik niepośledni. Żył w czasach Kazimierza Wielkiego, nazywał się Maćko Borkowic i był wojewodą poznańskim. Ten możny i dumny pan poczuł się na tyle silny, że stanął na czele konfederacji panów wielkopolskich przeciwko królowi. Najeżdżał i łupił wioski oraz dwory należące do stronników Kazimierza. Król kazał go pojmać i zakutego w kajdany osadził w Olsztynie. Wojewoda chciał być sprytny, zawarował sobie, że nie może zginąć z głodu, z pragnienia, od ognia, żelaza, uduszenia, uderzenia itp. Król przystał na te warunki. Nie więził Maćka, lecz gościł w zamkowej wieży, nie palił ogniem, nie katował. Nie pozwolił też, by wojewoda głodował. Każdego dnia posyłał mu kubek wody i… wiązkę siana. Dziewięć dni trwała ta gościna i wszyscy z pewnością byli zdumieni, gdy wojewoda zmarł. Do dziś można spotkać ducha Maćka Borkowica, który miota się w zamkowej wieży i, na przemian, jęczy oraz złorzeczy królowi Kazimierzowi.

(Chyba przestali płacić tym upiorom, bo w Olsztyńskim zamku też byłem i też kaszanka, zero duchów.)

Kolejna opowieść o zamczysku w Baranowie Sandomierskim

Gdy jakiś nieopatrzny gość bądź turysta zapędzi się wieczorową porą na dziedziniec zamku w Baranowie Sandomierskim natknąć się tam może na tajemniczą, bezkształtną zjawę, w której z trudem tylko dopatrzyć się można podobieństwa do ludzkiej postaci. Zjawa owa snuje się bez słowa po zamkowym dziedzińcu, przemierza krużganki, by na koniec zniknąć gdzieś w czeluściach północno-wschodniej baszty.

Starzy, mądrzy i znający dawne tajemnice ludzie powiadają, że to duch młodego panicza syna pana zamku, możnego i wpływowego magnata. Młody, bogaty, przystojny chłopiec oraz jego brat, obaj mający świetlaną przyszłość, udali się pewnego razu do owej feralnej, mieszczącej wówczas zbrojownię baszty i tam targnęli się na swoje życie. Cóż skłoniło ich do tego kroku? Jeśli się kto wsłucha w mowę starych, zamkowych murów, to dowie się, iż sprawiła to miłość do jednej kobiety. Braterska solidarność i przywiązanie nie pozwoliły im rywalizować o względy pięknej dziewczyny. Nie mogąc i nie chcąc wybierać pomiędzy dwiema miłościami, zdecydowali o swojej śmierci.
(Mury kłamią!!! Na pewno pozabijali się z zazdrości o nią )

Comments are currently closed.