Zamkowe legendy cz.5
Legenda o zamku w Mirowie
Przed wielu wiekami na zamku w Mirowie mieszkał pewien rycerz. Miał on brata bliźniaka, który dzierżył pobliski zamek w Bobolicach. Pomiędzy warowniami wykute byo podziemne przejście. Tam obaj bracia składali swoje nieprzeliczone, zdobyte w wojennych wyprawach skarby. Strzegła owych bogactw czarownica o czerwonych ślepiach i zły duch wcielony w złośliwego psa. Pewnego razu, jeden z braci przywiózł z wojennej wyprawy brankę, dziewczynę niezwykłej urody. Drugi brat z miejsca zakochał się w niej. Pierwszy, gdy to zauważył, wiedziony zazdrością zamknął dziewczynę w podziemnym lochu pod pieczą czarownicy. Gdy ta jednak odlatywał na Łysą Górę na sabat, drugi brat wchodził do lochu i pocieszał nieszczęśliwą brankę. Zdradziło ich warczenie psa, które usłyszał właściciel dziewczyny. Zakradł się do podziemi i zobaczywszy obejmującą się parę wyciągnął miecz i zabił brata. Niedługo potem, gdy pił na umór usiłując zagłuszyć wyrzuty sumienia, został rażony piorunem. Zaś piękna dziewczyna podobno do dziś przebywa w podziemnym lochu strzeżona dobrze przez czarownicę, odpędzającą każdego śmiałka, który próbuje zbliżyć się do uwięzionej księżniczki.
(W Mirowie nie byłem.)
Dawno temu w Morsku…
Dawno, bardzo dawno temu mieszkał na zamku „Bąkowiec” w Morsku pewien pan, który majątek swój zdobył w czasie licznych wojennych wypraw. Wiele bogactw zgromadził ponoć w zamkowych lochach, ale największym jego skarbem była córka, dziewczyna niezwykłej urody. Marzył, że wyda ją za syna któregoś z najznamienitszych rodów i w ten sposób sam do tych rodów dołączy. Nieszczęśliwie, zamysły dziewczyny rozminęły się zupełnie z oczekiwaniami ojca, gdyż pokochała młodego i przystojnego wprawdzie, ale biednego szlachcica. Urażony ojciec ani myślał zgodzić się na taki związek. Uwięził córkę w lochu i tam zamorzył ją głodem. Nieszczęsny młodzian postanowił pomścić śmierć ukochanej. Zebrał grupę gotowych na wszystko ludzi, założył obóz w jaskiniach pobliskiego Okiennika i łupił wioski należące do pana z Bąkowca czekając stosownego momentu, by przypuścić szturm na samą warownię. Jednak opatrzność nie lubi, gdy ludzie sami próbują przyspieszyć wykonanie jej sprawiedliwych wyroków. Gdy zbójcy w swej kryjówce szykowali się do wyprawy na zamek rozszalała się straszliwa burza. Od uderzeń piorunów zawaliły się mury twierdzy grzebiąc jej właściciela. A zrozpaczony młodzian, widząc że zemsta wymknęła mu się z ręki, rzucił się ze skały, na której wznosiła się warownia. Do dziś, w czasie burzowej pogody zobaczyć można jego ducha, ogromną zjawę, która snuje się wśród zamkowych murów, zawodzi okrutnie przez chwilę i… znika.
(no jasne: burze, pioruny, północe, pełnie księżyca ……. -_- …….jasne).
Comments are currently closed.