Zamkowe legendy cz. 1
Ponieważ temat ten mimo wszystko jest bardzo obszerny, spośród wielu legend postarałem się wybrać te najciekawsze. Życzę miłego czytanka.
Jako pierwszą przedstawiam Wam legendę o zamku w Babicach, oto ona:
Gdy ktoś będzie miał dosyć odwagi, by o północy znaleźć się na dziedzińcu zamczyska, a także sporo szczęścia, by natrafić na właściwy moment może stać się świadkiem niezwykłej sceny. Oto, gdy w pobliskich wioskach pieją strwożone koguty, gdy zimny wicher nagania nad zamek skłębione, czarne, burzowe chmury, na zamkowy dziedziniec wjeżdża poszóstna kareta. Wysiada z niej biskup i w otoczeniu świty kościelnych dostojników wkracza na wewnętrzny dziedzińczyk zamku. Za nimi wloką spętanego, słaniającego się skazańca. Na dziedzińcu ustawiono już pieniek. W pobliżu czeka zakapturzona postać, to kat z potężnym toporem w ręku. Na dany przez biskupa znak pachołkowie kładą głowę nieszczęśnika na pieńku, kat wznosi topór i już, już ma ciąć, gdy nagle… uderza piorun. Oślepiający blask rozświetla mrok, a zjawy rozpływają się, by za chwilę zniknąć zupełnie.
(Dodam tylko, że byłem w Babicach i padał deszcz, ale nie było ani pioruna ani północy, więc nici ze zjawy…)
Legenda zamku w Załużu
Wśród ruin Załuskiego zamku okoliczni kmiecie widywali nieraz odzianą w biel postać niewieścią spoglądającą długo na południe, w kierunku szlaku wiodącego do Węgier. Powiadają ludzie, że to duch Margarity, młodej węgierskiej szlachcianki, która onegdaj została przemocą wydana za pana na zamku Sobień, podczas gdy jej wybraniec pozostał po drugiej stronie Karpat. Pewnego jednak razu, gdy stary kasztelan musiał wyjechać, Andreas, jej ukochany, przybył pod zamek i zakradł się do komnaty dziewczyny. Uradzili, że zebrawszy towarzyszy przybędzie ponownie by wykraść Margeritę. Gdy kasztelan wrócił usłużni szpiedzy donieśli mu o wszystkim. Wielka była jego wściekłość, kazał swą młodą, niewierną żonę zamurować w piwniczce. Zamurowanej dziewczyny Andreas uprowadzić potajemnie nie mógł, pozostało mu jedynie zdobycie zamku. Zebrał różnego rodzaju opryszków, których dość w owych czasach po Bieszczadach się ukrywało i z nimi uderzył na zamek. Zaskoczony kasztelan, widząc że zamek się nie obroni, kazał zanieść do piwniczki beczkę prochu, zatknął w niej lont i … podpalił. Tak Andreas zamek zdobył, ale ukochanej nie odzyskał. Gdy ujrzał co zostało z piwniczki wsiadł na koń, odjechał i słuch po nim zaginął. A nieszczęsna Margarita nawet po śmierci wypatruje swojego wybranka.
Czy Margarita doczeka się powrotu ukochanego? Co się stało z Andreasem? Co myślał Andreas podczas wysadzania ukochanej? Czy Margarita ciągle czeka?
Zwiedzając okolicę warto przejść się również „śladami Karola Wojtyły„.
Comments are currently closed.